Dyrektywa „Kobiety w zarządach” to wyzwanie dla polskich spółek. Czy zdążą dostosować się do unijnych regulacji?
Unia Europejska zarządziła, że do połowy 2026 roku co najmniej 40% stanowisk dyrektorów niewykonawczych lub 33% wszystkich stanowisk dyrektorskich ma być zajmowane przez osoby płci niedostatecznie reprezentowanej. Mówiąc wprost — w zarządach polskich spółek będzie musiało pojawić się więcej kobiet. Cel jest ambitny, a czasu na osiągnięcie go pozostało mniej, niż mogłoby się wydawać. Gdzie leżą źródła obecnej dysproporcji? Jak przygotować się do nowych regulacji i uniknąć kary? Czy nowe przepisy w tej materii były w ogóle potrzebne? O komentarz poprosiliśmy dr Mirosława Kachniewskiego, Prezesa Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych SEG.
Równouprawnienie w Polsce
Unia Europejska mierzy stan równości płci w danym kraju za pomocą wskaźnika równouprawnienia. Ostatnie badania w tym zakresie wykazały, że w całej wspólnocie zmiany postępują, ale w „ślimaczym tempie”. Średni unijny wynik wynosi obecnie 68,6 na 100 punktów, czyli o 5,5 punktu więcej niż w 2010 roku. Polska uzyskała ostatnio wynik 57,7 pkt, wyprzedzając jedynie Cypr, Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię i Grecję. Do średniej europejskiej wciąż nam daleko.
Polscy politycy chętniej odnoszą się do wskaźnika dotyczącego luki płacowej. W tym zestawieniu kwestia równouprawnienia w Polsce prezentuje się znacznie lepiej. Eurostat obliczył, że luka płacowa w naszym kraju wynosi 4,5 %. Średnia europejska to z kolei 13 %.
Polski rząd chętnie chwali się działaniami na rzecz kobiet. W kontekście unijnej dyrektywy trudno jednak pominąć fakt, że w obecnym składzie Rady Ministrów mamy cztery kobiety i… 23 mężczyzn. W końcu — przykład idzie z góry.
Zobacz również: Kobiety w biznesie — innowatorki, które zrewolucjonizowały swoje branże
„Kobiety w zarządach” – czy dyrektywa Unii Europejskiej była potrzebna?
Parlament Europejski zatwierdził przepisy na rzecz zwiększenia poziomu równości płci w zarządach spółek w listopadzie 2022 roku. Dyrektywa „Kobiety w zarządach”, która wprowadziła procedury rekrutacji w spółkach, zacznie obowiązywać końcem czerwca 2026 roku. Wtedy co najmniej 40% stanowisk dyrektorów niewykonawczych lub 33% wszystkich stanowisk dyrektorskich ma być zajmowane przez osoby płci niedostatecznie reprezentowanej.
Debata o różnorodności, równości i integracji w miejscu pracy jest nadal gorącym tematem. Zagadnienie to stanowi istotny element polityki europejskiej. O ocenę unijnej dyrektywy zapytaliśmy dr Mirosława Kachniewskiego, Prezesa Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych SEG*. Czy jego zdaniem nowe unijne regulacje były potrzebne?
„Doświadczenie pokazuje, że bez interwencji regulacyjnej kwestia ta nie jest traktowana wystarczająco poważnie. Natomiast co do szczegółów jest mi o tyle trudno się wypowiadać, że z oczywistych względów dyrektywa wynegocjowana na poziomie unijnym i adresowana do systemów prawnych 27 państw musi operować pewnymi uogólnieniami. Dlatego pełne znaczenie tych przepisów będzie można ocenić dopiero po zakończeniu procesu implementacji” — podkreślił Prezes SEG.
Jakie jest tempo zmian?
30% Club Poland oszacował, że z końcem 2022 roku udział kobiet we władzach (definiowanych jako zarządy i rady nadzorcze) 140 największych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie wzrósł o 0,6 pp. w porównaniu z rokiem poprzednim. Organizacja podkreśla, że mimo niewielkiego wzrostu wskaźnik pozostał na niskim poziomie 17,2 %. Określono, że tempo zmiany jest „niepokojąco wolne”. Wśród 140 przebadanych spółek pod koniec 2022 roku zaledwie trzy miały kobietę na stanowisku prezeski zarządu. Zauważono, że rok wcześniej takich spółek było pięć, a przed dwoma laty — sześć.
„Tempo zmian w największych spółkach giełdowych w Polsce jest alarmująco wolne, zwłaszcza że mamy tylko nieco ponad trzy lata, żeby przygotować się do wymogów dyrektywy europejskiej. W tym kontekście warto przeanalizować wyzwania związane z różnorodnością, zaplanować działania i wyznaczyć konkretne cele w tym obszarze” – oceniła Małgorzata Kloka, członkini komitetu sterującego 30% Club Poland.
Podobne stanowisko wyraził dr Mirosław Kachniewski. Odpowiadając na pytanie, czy polskie spółki zdołają przygotować się do unijnych regulacji, zwrócił uwagę na techniczny aspekt całego przedsięwzięcia.
„Obawiam się, że to będzie bardzo trudne, z uwagi na kadencyjność organów spółki i obiektywne problemy ze zmianą składu w trakcie kadencji. A przecież jeśli w danej spółce w tym roku upływa 3-letnia kadencja, to już podczas czerwcowego sezonu walnych powinny być wybierane organy spełniające nowe wymogi. Dlatego ten pozornie odległy horyzont jest dużo bliższy, niż nam się wydaje. A dla wielu prawników spółek giełdowych regulacje pojawiają się dopiero w momencie ich publikacji w Dzienniku Ustaw. W takich przypadkach spełnienie tych wymogów w zakładanym terminie będzie praktycznie niewykonalne. Warto też dodać, że ustawodawca unijny nie ułatwia spółkom zadania – krąg podmiotów objętych tymi przepisami będzie zdefiniowany inaczej niż w przypadku ‘dużych spółek’ jako adresatów wielu innych regulacji, przez co analiza prawna jest bardzo skomplikowana” – wyjaśnił.
Czy polskie spółki są otwarte na zmianę?
Warto też zweryfikować, jakie podejście do proponowanych przez UE zmian prezentują polskie spółki. Zapytaliśmy Prezesa Kachniewskiego, czy jego zdaniem zmierzają one w kierunku spełnienia wymogów dyrektywy.
„Zmierzają, ale robią to zbyt wolno. A może nawet nie tyle zmierzają, co dryfują popychane prądem zmian społecznych. Bo same spółki niechętnie cokolwiek deklarują w tym zakresie. Dobre Praktyki Spółek Notowanych na GPW przewidują konieczność zastosowania różnorodności rozumianej podobnie jak w dyrektywie i taką zasadę stosuje zaledwie 10% spółek. Jest też zasada dotycząca posiadania polityki różnorodności i tę stosuje 13%. Wynika stąd bardzo przykry obraz – przynajmniej 77% spółek prezentuje przekaz: ‘nie mamy różnorodności i nie zamierzamy nic z tym robić” – zauważył Prezes SEG.
Nie bezzasadne wydaje się pytanie, gdzie leżą przyczyny obecnego stanu rzeczy. Dr Kachniewski wskazuje na błędy poznawcze.
Gdzie kobiet jest najwięcej?
Z badań klubu 30% Club Poland wynika, że podobnie jak przed rokiem liderem różnorodności ze względu na płeć jest sektor finansów. W spółkach, które zostały do niego przyporządkowane, kobiety stanowiły 24,7% władz (pod koniec 2021 roku wskaźnik ten wynosił 23,5%). To jedyny sektor, w którym udział kobiet we władzach przekroczył jedną piątą. Drugą pozycję zajął sektor nieruchomości (18,8% udziału), a trzecią segment medycyny (17% udziału kobiet we władzach spółek).
30% Club Poland, powołując się na tzw. teorię masy krytycznej, dąży do tego, by udział kobiet we władzach spółek wynosił co najmniej 30 %. Dobra wiadomość jest taka, że niektórym spółkom udało się już osiągnąć ten cel. Końcem 2022 roku było ich 20 (na 140 badanych). Tutaj tendencja także jest wzrostowa — końcem 2021 roku było ich 18.
Zobacz również: Dlaczego kobiety nie wracają do pracy po macierzyńskim? 500+ ma znaczenie?
Kobiety w zarządach — co możemy zrobić na rzecz zmiany?
Teraz gdy wiemy już, że prawodawcza klamka zapadła, spółkom pozostaje dostosować się do regulacji. Będzie to nie lada wyzwanie, warto więc czerpać z doświadczeń innych. Jakie działania warto podjąć już dziś?
„Przede wszystkim trzeba wykazać, że to przekonanie o kompetencjach zarządczych jako przypisywanych wyłącznie mężczyznom jest zwyczajnie błędne. I trzeba to robić na wszelkich możliwych polach: badawczym (porównanie składu kompetencyjnego organów spółek z kompetencjami reprezentowanymi przez kobiety i mężczyzn), językowym (poprzez używanie feminatywów, aby odejść od przekonania, że osoba na stanowisku 'prezesa’, 'przewodniczącego’, czy nawet 'eksperta’ powinna być mężczyzną), czy wreszcie praktycznym (poprzez wykazywanie, że kobiety świetnie nadają się do zarządzania i nadzorowania nie tylko w domu)” – podkreślił dr Kachniewski.
Samo Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych może pochwalić się wzorową różnorodnością, jednak wypracowanie takiego stanu zajęło organizacji 6 lat.
„W przypadku SEG mamy do czynienia z idealną różnorodnością na poziomie organów – zarówno na poziomie rady nadzorczej, jak i zarządu, obie płcie są reprezentowane 50/50. I zaręczam, że w żaden sposób nie obniża to kompetencji nadzorczych czy zarządczych tych organów. Przy czym osiągnięcie takiego stanu zajęło nam 6 lat i w tym kontekście rok 2026 jako moment osiągnięcia wskaźników wymaganych dyrektywą jest bardzo blisko” – przestrzega dr Mirosław Kachniewski, Prezesa Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych SEG.
***
Obecnie SEG skupia około 200 spółek notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych oraz alternatywnym rynku NewConnect, reprezentujących ponad 90 proc. kapitalizacji emitentów krajowych. Stowarzyszenie podejmuje prace na rzecz rozwoju rynku kapitałowego, głównie za pomocą działań regulacyjnych i edukacyjnych.
Autor: Sylwia Pyzik