Legenda branży IT wspiera kursy programowania dla migrantek
Dame Stephanie „Steve” Shirley, legendarna pionierka branży IT, brytyjska przedsiębiorczyni, która w latach 60-tych stworzyła pierwszą firmę programistyczną złożoną z samych kobiet, wspiera projekt Fundacji im. Julii Woykowskiej. Dzięki niemu migrantki m.in. z Ukrainy będą miały szansę na znalezienie pracy w IT.
Działania Fundacji im. Julii Woykowskiej mają na celu zwiększenie obecności kobiet w życiu publicznym. Organizacja od lat zajmuje się aktywizowaniem i wspieraniem talentów kobiet i dziewczyn. Teraz fundacja rusza z kursami programowania dla migrantek. Wspiera go operator otwartych sieci światłowodowych, firma Fiberhost (dawniej INEA S.A.), oraz firmy szkoleniowe – GFT, Giganci Programowania i Kodilla.
Brytyjka Stephanie Shirley, której firma IT jako jedna z pierwszych na świecie zatrudniała kobiety jako programistki, sama jest uchodźczynią. Dziś moje myśli płyną w kierunku Ukrainy i tragedii, która spotkała ten kraj. Zdecydowałam się wesprzeć projekt Fundacji im. Julii Woykowskiej, bo wiem z pierwszej ręki, jak ważne są pierwsze chwile w nowym kraju i jak wygląda układanie sobie życia. Ten dramat dotyka kobiet, które muszą ułożyć sobie życie na nowo i musimy im w tym pomóc – napisała Stephanie Shirley.
Chciałyśmy dać kobietom możliwość nauczenia się zawodu, który pozwoli im na zapewnienie sobie i swojej rodzinie godnego wynagrodzenia, gdziekolwiek się znajdą. Umiejętności związane z programowaniem czy administrowaniem danymi wydawały nam się do tego idealne – mówi Paulina Kirschke, założycielka fundacji.
Do Polski w ostatnich miesiącach trafiło kilkaset tysięcy kobiet, które już szukają, lub za chwilę będą szukać pracy. To bardzo ważne, żeby miały z czego utrzymać się w Polsce oraz po powrocie do Ukrainy – dodaje Marta Waskiw z fundacji, Ukrainka spod Lwowa.
W projekt zaangażowało się wiele firm, pomagając w tłumaczeniach, poszukiwaniu mentorek i mentorów dla kursantek czy oferując miejsca na swoich kursach – m.in. GFT, Giganci Programowania Kodilla oraz Franklin Templeton. Projekt uzyskał też wsparcie organizacji Ashoka Polska i znalazł się w dziesiątce finalistek programu „Hello Entrepreneurship”. Partnerem technologicznym projektu została firma Fiberhost, współpracująca z fundacją im. Julii Woykowskiej już po raz kolejny.
Od lat wspieramy organizacje, które pomagają innym – szczególnie chętnie robimy to w przypadku inicjatyw, które dają nie tylko doraźną pomoc, ale też szansę na lepszą przyszłość. Aktywizacja kobiet i promowanie równości płci to jeden z trzech filarów, na których opiera się strategia zrównoważonego rozwoju Fiberhost. Co więcej, kursy dotyczą praktycznego wykorzystania nowych technologii, dlatego z wielką przyjemnością wspieramy te działania i zapraszamy również inne firmy do dołączenia się do nich – komentuje Marta Wojciechowska, prezeska zarządu Fiberhost S.A.
W pilotażowym kursie bierze udział 10 kobiet, który trafiły do Polski po 24 lutego. Kurs merytorycznie przygotowany przez Kodille potrwa minimum 4 miesiące. W trakcie nauki kursantki pracować będą samodzielnie, raz w tygodniu spotykać będą się z mentorką lub mentorem. Docelowo fundacja chce przeszkolić kilkaset kobiet.
Oksana Korotich
Nazywam się Oksana Korotich, mam 42 lata i dwójkę dzieci.
Do 15 marca 2022 roku z powodzeniem pracowałam jako copywriter. Ale inwazja Rosji wprowadziła wielki chaos i zmiany w naszym życiu. 24 lutego wyjechaliśmy z Kijowa, przyjęliśmy zaproszenie od naszych przyjaciół z Polski i 6 marca przekroczyliśmy granicę. Obecnie mieszkamy pod Wrocławiem.
W pierwszych tygodniach marca straciłam pracę – projekt został zamknięty, a liczba zleceń znacznie się zmniejszyła. Od dawna myślałam o programowaniu i kiedyś było to moje szkolne marzenie, ale nigdy nie odważyłam się iść na wielomiesięczne kursy, po prostu próbowałam swoich sił w różnych mniejszych projektach.
Kiedy różne polskie ośrodki szkoleniowe zaczęły ogłaszać swoje kursy, zgłaszałam się wszędzie tam, gdzie widziałam informacje o szkoleniu. Tak dostałam się do projektu Fundacji im. Julii Woykowskiej.
Dla mnie opanowanie nowej specjalności, nawet w tak trudnej dziedzinie, to nie tylko szansa na wysokie zarobki. To przede wszystkim okazja, by pokazać dzieciom, że nigdy nie należy się poddawać i rozpaczać. To szansa na zmianę naszego życia na lepsze. Marzę o tym, by wrócić na Ukrainę jako osoba zdolna do pracy na rzecz rozwoju kraju, uczestniczenia w tworzeniu produktów, które przydadzą się ludziom.
No i chcę udowodnić pracodawcom, że kandydat do pracy 35+ jest również w stanie dobrze wykonywać swoją pracę. 🙂
Vasylyna Kuzieva
Chciałabym już móc odpowiedzieć na pytanie: „Jak zostałam programistką?”, „Jak dostałam się do branży IT?”.
Ale na razie mogę tylko opowiedzieć o tym, jak trafiłam na kursy programowania organizowane przez Fundację im. Julii Woykowskiej.
Mam 43 lata i pochodzę z Ukrainy z bardzo dziś cierpiącego miasta Mikołajów.
W tamtym odległym życiu, kiedy na mojej ziemi panował jeszcze spokój, pracowałam jako inżynier budowlany. Praca była ciekawa, ale też straciła na znaczeniu po 2014 roku, kiedy łapa Putina (a także wielu Rosjan) po raz pierwszy wylądowała na naszych ziemiach (do 2014 roku naszym głównym klientem była Rosja).
A potem był 24 lutego 2022 – to był dzień, po którym już nie poszłam do pracy. I kolejne dni: i chociaż nie były tak straszne jak dni ludzi z Mariupola czy Charkowa, to codzienny ryk przylotów i odlotów, syreny w dzień i w nocy, strach o życie moich córek i o własne życie były nie do zniesienia. Wyjechałyśmy, jak wiele innych ludzi. Teraz moja dalsza rodzina i przyjaciele są rozsiani po całej Europie: Polsce, Włoszech, Niemczech, Bułgarii i Rumunii.
I oto jesteśmy w Polsce. Wszędzie czekały na nas gorące obiady, darmowy transport po drodze, ale zaczynasz w końcu uświadamiać sobie, że nie masz już swojego zwykłego życia i wiesz, że tak już będzie przez kolejne tygodnie a nawet miesiące.
Któregoś dnia trafiłam na organizowane spotkania dla Ukrainek. Poruszono tam kwestie edukacji i integracji: zaproszono ekspertów z różnych branż i dziedzin. Na jednym z takich spotkań dowiedziałam się o kursach programowania. Kocham matematykę; zrozumiałam, że jest to moja ogromna szansa w nowych warunkach nieprzewidywalnego życia.
A teraz, jak prawdziwa studentka mieszkam z jedną z moich córek w małym mieszkaniu o powierzchni 17 metrów kwadratowych. Codziennie pracuję w hotelu jako sprzątaczka, a późnymi wieczorami skupiam się na studiach. I to jest tak fascynujące, kiedy umiesz stworzyć witrynę, dodać do niej tekst i zdjęcia, umiesz sprawić, by można je było powiększyć i jeszcze wiesz, jak dodać logo… A w momencie, gdy twoja córka mówi: „Mamo, och – to już jest coś!” szczęście ogarnia cię jeszcze bardziej.
Na koniec powiem pół żartem pół serio, że programowanie jest trochę jak hazard – bardzo trudno oderwać się od przycisków, myszy i ekranu, dopóki napisany kod nie ożyje.
Alina Lubiana
Nazywam się Alina Lubiana, mam 35 lat, jestem Ukrainką, która – jak wszyscy – uciekła przed wojną z okrutnym sąsiadem.
Moja historia w IT zaczęła się prawie 5 lat temu, kiedy poznałam mojego męża, informatyka. Ale przed kursami trochę się opierałam, bo całe życie pracowałam w marketingu. Z jednej strony ta praca bardzo mi odpowiadała, z drugiej – nie mogłam przestać myśleć o tym, że praca w IT jest bardziej przyszłościowa.
Widocznie musiałam przyjechać do Polski, aby się ostatecznie przekonać.
24 lutego o piątej rano obudziły nas wybuchy w naszym nowo zakupionym mieszkaniu na rodzinnej Saltowce w Charkowie. Potem była długa droga do Polski. Całe moje życie się zatrzymało, co robić, dokąd jechać, dokąd uciekać… nic nie było jasne.
Ale jestem osobą, która nie umie siedzieć i nic nie robić, prawie od pierwszych dni pobytu w Poznaniu pracowałam jako wolontariuszka. Potem znalazłam kursy języka polskiego, pani napisała na Facebooku, że zaprasza za darmo. Oczywiście poszłam.
Tak poznałam piękną OSOBĘ, która pomogła mi uwierzyć w siebie i z jej pomocą trafiłam na rozmowę kwalifikacyjną w Fundacji im. Julii Woykowskiej, tak poznałam jeszcze 3 WSPANIAŁE dziewczyny (Marta, Agata i Paulina) i dostałam u nich pracę. 🙂
Po jakimś czasie usłyszałam, że fundacja zaczyna projekt szkoleniowy z IT, wahałam się, ale mój mąż i dziewczyny z fundacji dali mi „kopa w tyłek” przekonali, że dam radę a wszystko się ułoży.
I to mnie wciągnęło, tagi, klasy, atrybuty… tyle nowych i niezrozumiałych rzeczy…
Więc jest mi bardzo ciężko, czasem do histerii, ale kontynuuję, bo chyba w przyszłości chcę to robić, chcę być w IT, chcę być Front-End developerem i mogę powiedzieć, że taka praca będzie mi się bardziej podobała niż marketing. To bardzo duża szansa, aby zmienić moje życie, zmienić mnie jako kobietę, dodać pewności siebie i dać szansę na przyszłość!
Fundacja im. Julii Woykowskiej wykonuje bardzo dobrą robotę, pomagając nam, dziewczętom, uwierzyć i odnaleźć siebie.
Dlatego wszystkim, którzy się wahają, chciałam powiedzieć: nie wahajcie się – róbcie. A wszystkim, komu możecie pomóc, nie myślcie, tylko pomóżcie! To wielka sprawa dla kobiet, dla ich przyszłości i wielki wkład w rozwój całego społeczeństwa.
Dame Stephanie „Steve” Shirley
Urodziła się w 1933 w Dortmundzie jako Vera Buchthal. Gdy miała pięć lat, razem ze starszą siostrą, znalazły się w pociągu w ramach Kindertransport, akcji, dzięki której około 10 tysięcy żydowskich dzieci opuściło nazistowskie Niemcy oraz okupowaną Polskę, Czechosłowację i Austrię, trafiając m.in. do rodzin w Wielkiej Brytanii. Shirley, która w latach 60-tych przyjęła pseudonim „Steve”, by łatwiej poruszać się po męskim świecie IT, stała się jedną z najlepiej znanych brytyjskich przedsiębiorczyń.
W latach 60. założyła firmę, w której programistkami były same kobiety. Chciała w ten sposób nie tylko dać możliwość młodym matkom na powrót na rynek pracy, ale też udowodnić, że kobiety świetnie nadają się do pracy w branży IT. Znana jest też ze swojego ogromnego zaangażowania w działalność charytatywną.
Przeczytaj też:
Kobiety w biznesie — innowatorki, które zrewolucjonizowały swoje branże