Uzależnienia w środowisku pracy. Pomiędzy pasją a nałogiem
Czasy w jakich żyjemy, wielu badaczy nazywa erą uzależnień. Coraz więcej raportów departamentów zdrowia różnych państw stwierdza, że alkoholizm, narkomania i inne nałogi w środowisku pracy stają się wielkim problemem społecznym. Dlaczego tak się dzieje? Z pewnością czynnikiem stymulującym wzrost uzależnień jest tempo pracy, ilość bodźców i stres na jaki narażony jest człowiek w swoim środowisku. Sprawę pogarsza również pogoń za sukcesem i kolejnymi stopniami kariery oraz niepewność związana z nagłymi kryzysowymi sytuacjami jak pandemia i recesja. Wyobrażam sobie, że można powiedzieć: „ale to już było”. Były wojny, kryzysy, katastrofy. Dlaczego zatem ten czas jest tak szczególny dla rozwoju uzależnień?
Mam za sobą kilkanaście lat doświadczeń pracy w różnego rodzaju organizacjach, firmach, projektach, zarówno jako podwładna jak i szefowa. Dziś pracuję głównie w gabinecie psychoterapeutycznym z klientami/pacjentami, którzy doświadczają różnych trudności, cierpienia czy zaburzeń psychicznych. Wielu z nich dotyka udręki uzależnień, nałogów: od alkoholu, różnego rodzaju narkotyków czy leków, jedzenia, gier, kupowania, pracy. Uzależnienie nie zna dyskryminacji, dotyka zarówno mężczyzn, jak i kobiet, lekarzy, prezesów, prawników, mechaników, bezrobotnych.
Nałóg może przejawiać się na różne sposoby, ale to czym się charakteryzuje, jest powtarzające, kompulsywne angażowanie w zachowanie związane (lub niezwiązane) z daną substancją, które człowiek powtarza, pomimo negatywnych skutków wpływających na życie jego oraz jego bliskich. Na uzależnienie składają się również nawroty oraz szereg stanów emocjonalnych związanych z łańcuchem przymusu powtarzania: przyjemność z kompulsji, irytacja, niezadowolenie, głód, złość. Ludzie pozostający w uzależnieniu są często w zaprzeczeniu i racjonalizacji, a bywa, że w otwartej akceptacji dla tego stanu, pomimo realnego niebezpieczeństwa, rujnowania zdrowia fizycznego, psychicznego, rozpadu relacji. Inni obiecują sobie, że porzucą nałóg, zmienią swój sposób funkcjonowania, lecz mimo doświadczania wyrzutów sumienia, wstydu wracają do uzależnienia.
Co ciekawe słowo „nałóg” w języku polskim dawniej oznaczało „zakorzenione przyzwyczajenie, przyjętą praktykę”. W języku angielskim „addiction” było po prostu oddaniem się czemuś z pasją. Czyż nie blisko tu do pewnych zdrowych konstruktów dotyczących pracy, aktywności? Swój destrukcyjny wymiar słowo to uzyskało dopiero w XX wieku. Gabor Maté, lekarz specjalizujący się w tematyce uzależnień, twórca bestsellerowych książek, odróżnia uzależnienie od pasji w takich słowach:
Pasja to święty ogień: ożywia i uświęca, niesie światło i pokrzepienie. Pasja jest szczodra, bo nie karmi ego, uzależnienie to skupienie na sobie. Pasja daje i wzbogaca, uzależnienie to złodziej. Pasja to źródło prawdy i oświecenia, uzależnienie prowadzi w ciemność. Dzięki pasji życie jest pełniejsze, triumfujesz niezależnie od tego, czy osiągniesz cel. Uzależnienie domaga się konkretnych rezultatów, które karmią ego, jeżeli nie da się ich osiągnąć, ego odczuwa pustkę i niedosyt. Pochłaniająca pasja, której nie potrafisz się oprzeć niezależnie od konsekwencji to uzależnienie.
Maté porównuje uzależnienie do wirówki, która wyciąga z człowieka energię i zostawia zmiętym. Pasja natomiast dodaje energii, wzbogaca relacje, buduje, a nie wysysa.
Uzależnienie jest stanem i procesem złożonym, na które składa się wieloczynnikowa interakcja miedzy wymiarem m.in. biologicznym, chemicznym, emocjonalnym, duchowym a także społecznym, politycznym. Gdy pracuję z ludźmi, którzy doświadczają uzależnienia, często mam poczucie, że jest to ucieczka od przykrych, nieakceptowalnych stanów emocjonalnych, próba zapanowania nad trudnymi doświadczeniami życiowymi. Popularnie nazywany pracoholizm, zakupoholizm czy nałogowa masturbacja lub oglądanie pornografii są poszukiwaniem rozładowania gromadzących się napięć, natychmiastowej gratyfikacji za nieprzyjemne doznania.
Wracam do pytania, dlaczego właśnie teraz mówimy o erze uzależnień? Dlaczego dzisiejsze środowisko pracy dotyka szereg problemów związanych z dramatami różnego rodzaju nałogów, ruin świetnych karier, cichych tragedii świetnie funkcjonujących na co dzień ludzi biznesu?
Marion Woodman, analityczka jungowska, w swojej książce „Uzależnienie od doskonałości” mówi o destrukcyjnym wpływie tytułowej obsesji od doskonałości.
Nasza patriarchalna kultura kładzie nadmierny nacisk na specjalizację i doskonałość. Starając się robić wszystko najlepiej jak się tylko da w szkole, w pracy, w relacjach – w każdym, nawet najmniejszym zakątku naszego życia – próbujemy zmienić się w dzieła sztuki. Pracując tak ciężko nad stworzeniem doskonałych wersji samych siebie, zapominamy, że jesteśmy istotami ludzkimi.
Nasza kultura, którą blisko jest mi za wieloma myślicielami nazywać patriarchalną i narcystyczną, jest bardzo opresyjna dla człowieka. Zbudowana na kulcie sukcesu, sprawczości, sprawności i kontroli jest nieprzyjazna dla błędów, słabości, niedoskonałości. Dyskryminująca tych, którym nie udaje się dotrzymać tempa, którzy nie mieszczą się we wzorcach sukcesu, tego jak powinno się wyglądać, jakie mieć życie. „Wyścig szczurów” to nic innego jak wyścig o prestiż i władzę, o miejsce w hierarchii, o dostęp do jakiegoś przywileju, kapitału. Jakie konsekwencje niesie życie w takiej kulturze?
Marion Woodman pisze w swojej książce, że za maskami bardziej lub mniej udanego życia zawodowego i prywatnego, czai się rozczarowanie, lęk a nawet przerażenie. Na świadomym poziomie ludzie starają się funkcjonować w sztywnym rytmie, jaki stworzyli, codziennej rutynie, kontroli swojego zachowania.
Żądza doskonałości – skuteczności, idealnego świata, absolutnej czystości doskonałego ciała i perfekcyjnych kości. Tymczasem ich ludzki wymiar, ten, który nie pasuje do obrazów z telewizyjnych reklam, popada w świat absolutnego, doskonałego chaosu i śmierci.
W gabinecie psychoterapii spotykam prezesów co wieczór upijających się whisky, lekarki uzależnione od zabiegów upiększających, programistów pochłaniających kompulsywnie jedzenie czy biznesmenów co wieczór palących trawkę a w weekendy używających różnego rodzaju stymulanty. Mają bardziej lub mniej „luksusowe” uzależnienia. Wielu z nich łączy ogromna pustka emocjonalna, którą starają się wypełnić. Często w tej pustce zawarta jest niepewność, samotność, lęk przed niespełnieniem oczekiwań, obawa przed oceną. Uzależnienie daje szybką przyjemność, ulgę w cierpieniu. Nie są jednak realnym, zdrowym remedium na ten rodzaj głodu emocjonalnego.
Chciałabym zakończyć ten artykuł bardziej radosną wizją współczesnego świata lub radami, jak nie wpaść w uzależnienie. Wiem jednak tyle, że nie jest możliwym bycie zawsze uśmiechniętym, produktywnym, gotowym do aktywności i doskonałym robotem. Wypieranie emocji, swoich potrzeb, wartości jest ogromnym źródłem stresu, a więc i uzależnień. Nałóg jest tylko nieudaną próbą zmniejszenia stresu. Dlatego tak ważne jest „ekologiczne podejście do życia i pracy”, dbające zarówno o bardziej sprzyjające środowisko zewnętrzne, jak i stworzenie nowych zasobów wewnętrznych opierających się na zdrowych sposobach zaspakajania potrzeb.
Z pewnością potrzebne są makro zmiany, w myśleniu polityków, przedsiębiorców i rządzących korporacjami i instytucjami. Potrzebna jest zmiana w paradygmacie naszej kultury pracy opartej w dużym stopniu na efektywności, produktywności i sukcesie. Ale ta zmiana nie nastąpi, jeśli pojedynczy człowiek nie weźmie odpowiedzialności za świadome życie, podejście do pracy, do odpoczynku i aktywności fizycznej, do roli dobrych relacji czy kontaktu z naturą.
Literatura:
- Marion Woodman, Uzależnienie od doskonałości, Instytut Raven, Czeladź 2020.
- Gabor Maté, Bliskie spotkania z uzależnieniem. W świecie głodnych duchów, Czarna Owca, Warszawa 2021.